Wiatr. Uwielbiam, kiedy ciepły rozwiewa mi włosy. To takie chwile, w których czuje się dobrze. Idę niewygodną kostką brukową ,w okularach przeciwsłonecznych, balerinkach i kochanej dżinsowej koszuli. Słucham myslovitz i żyje we własnej bajce. Obok mnie wirują w powietrzu pyłki z topoli. Biały, letni śnieg. W taką pogodę spaceruję codziennie, bo chodzenie jest przyjemne. Przechadzki w stylu retro. Często myślę o tym,co było. Niby nie powinno wracać się do wspomnień, ale ja całkowicie się z tym nie zgadzam. Powinniśmy i musimy, to takie magiczne pamiętać coś z każdym szczegółem. Odpowiadam sobie na pytania. Zastanawiam się skąd mam tyle miejsca w głowie, że kolejne szufladki zapełniam z każdym dniem.Szufladka z wyrytym małym serduszkiem. Przypominam sobie jak dotykaliśmy się spojrzeniami, biegaliśmy nocą po chodnikach i propagowaliśmy całkowicie miłość. W tej szufladce są piosenki, daty, wydarzenia i wszystkie gwiazdki z całego nieba. Pod spodem jest szufladka z wyrytym ogonkiem. Pamiętam jak siadałyśmy na krawężnikach, jadłyśmy lody, jeździłyśmy na rolkach tylko po to, żeby dojechać do sklepu i wypić tam jogurty. Czas nigdy nie był ważny, ani konsekwencje tego co robiłyśmy. Drogi często stawały się cztery razy dłuższe, zwykle zamierzenie, rzadziej przypadkiem . A ulica świeża, chociaż tak zwyczajna była całkowicie unikatowa. Trzecia, całkiem spora szufladka to ta,ze znakiem błyskawicy. Jest w niej widok wsi, namiotów, mioteł ,mała księga, mnóstwo śmiechu i zapach lasu. To bez wątpienia jedna z części moich wspomnień, która kojarzy mi się z ogromną ilością śmiechu. Oprócz tych trzech jest też duża ilość innych. Spora szuflada ze znakiem lilijki, w niej wspomnienia ze zlotów, obozów, biwaków i wszystkich zbiórek. Nieudane ogniska, watry, ogromne zmęczenie, duma, postanowienia i próby dążenia do ideałów. Kolor granatowy,zielony, czarny, żółty i czerwony. W tej szufladzie są szczególne przemyślenia. Nocne ,przy zdobywaniu milczka i te najszczególniejsze ogniskowe. Bo bez wątpienia te znaczyły najwięcej. Mimo, że po każdym coś postanawiałam i nigdy chyba nie udało mi się tego zrealizować w stu procentach. Całkowity brak konsekwencji. I mogłabym opisywać w nieskończoność stare szufladki,i te całkiem świeże. O wszystkim pamiętam, to takie dziwne że człowiek jest w stanie zapamiętać tyle rzeczy. I to na tak długo. Nie wyobrażam sobie tego, że kiedykolwiek zapomnę . Bo tak bardzo nie chcę, tak często chcę o tym wszystkim myśleć, żeby pamiętać. Wszystko, dokładnie, cudownie. Wszystko składa się na szczęście. Inspirując się tvn'em mogę napisać o szczęściu innych. Patrzę na dziewczynę w krótkich spodenkach, z mrożona kawą w ręku, siedzącą niedaleko i wiem- ona jest szczęśliwa. Patrzę na moją mamę z brzuchem ,w którym jest malutkie dziecko i wiem- to jej powód do szczęścia. Patrzę na mojego tatę z dwoma córkami obok siebie i wiem- chciałby żeby to szczęście trwało cały czas. Patrzę na moje zuchy leżące na bardzo zielonej trawie i wiem- każdy błahy powód jest dla nich szczęściem. Patrzę na nas w pociągu i tak mocno wiem- jesteśmy szczęśliwe. Szczęście nawet krótkotrwałe jest tak bardzo potrzebne. Żaden człowiek nie jest w stanie stwierdzić, że jest całkowicie nieszczęśliwy. Nie jest w stanie, bo każdy się kiedyś szczerze uśmiechnął. A moment uśmiechu, to moment szczęścia. Chwila, w której serce wybija sylabicznie słowa: rób to co kochasz, żyj po swojemu, kochaj to co masz, ciesz się chwilami.
Przy okazji wspomnień, wracam do zdjęć z Grodziska:
wtorek, 29 maja 2012
poniedziałek, 28 maja 2012
56.
Za oknem jest ciemno, a zegarek wskazuje dziwnie późną godzinę. Na moim parapecie leżą przeczytane w ostatnich dniach książki. Zaznaczyłam w nich cytaty, które miały się tu znaleźć. Nie znajdą się. Zbyt dużo mówią o wszystkim, taka wiedza potrzebna jest tylko nielicznym. Zauważam, że moje ulubione książki to opowiadania o życiu. O czymś realnym, co może się wydarzyć, mimo że zdarza się rzadko. Czytam je z taką chęcią, z jaką do mało czego się zabieram.
ps.Bezwarunkowa miłość, nie pyta.
niedziela, 20 maja 2012
55.
W weekendy jeździmy po Polsce, chodzimy do kina, biegamy nocą po mieście, zwiedzamy, poznajemy mnóstwo ludzi, rozmawiamy językiem zrozumiałym tylko przez nas, jesteśmy na koncertach i staramy się odsypiać.W przerwach od weekendów chodzimy do szkoły, na spacery, uciekamy, śmiejemy się i jesteśmy wszędzie tam, gdzie nie powinno nas być. Pojawiamy się w coraz to dziwniejszych miejscach. Dzisiaj zorientowałam się w końcu, który jest dzień miesiąca. Zostało nam 39 dni do wakacji. Mamy tak dużo wyjazdów wakacyjnych, że jeśli nie zaczniemy wszystkiego teraz ustalać zabraknie nam czasu. Uświadomiłam sobie, że czeka na nas Olsztyn, Gostynin, Białe, Warszawa, Zakopane, Bieszczady, Hiszpania, Włochy, Francja. To tyle miejsc, a dodatkowo w tych miejsca czekają na nas ludzie. Czas to ogarnąć! Najwyższy czas. Obecnie żyjemy zasadą coś za coś, i dobrze się z tym czujemy.Głośno wyznajemy, że warto żyć swoim życiem, a nie czyimś! Słowami Agatki: "Zrobimy wszystko jeśli dostaniemy 50 dodatkowych godzin do każdego dnia." Dzień ma zdecydowanie za mało godzin,nie wyrabiamy. Chyba chcemy zrobić coś ponad nasze możliwości. Czasowo nas przerasta. Mimo wszystko to nie pierwszy,i nie ostatni raz. Łatwiej nam rezygnować z niektórych spraw, na rzecz innych. Uczymy się gospodarować swoim życiem. Nie mogę się doczekać. Kochamy to wszystko, bez słów, bez zbędnych komentarzy. Dodatkowo wzięłam się porządnie za dwie rzeczy, które starałam się uskuteczniać od dawna. Zmieniamy miejsce naszego pobytu co pięć minut,o właśnie,teraz też.
środa, 16 maja 2012
54.
Mówią, że nie warto planować. Planowanie to generalnie pojęcie względne. Jedni rozumieją przez to roczne myślenie ,ustalanie i dopinanie wszystkiego. Inni uważają, że planowanie tydzień wcześniej to już nie planowanie,tylko spontaniczność. Lubię wiedzieć o czymś wcześniej, z wyprzedzeniem. Lubię mieć zapełniony czas. Ostatnio jest on tak zapełniony, że potrafię zapomnieć o wszystkim. Tyle wydarzeń, wyjazdów, spotkań, zadań. Sandomierz, Warszawa , pociągi, Wy. Od dłuższego czasu zbieram się na opisanie naszych podróży, ale jakoś nie mogę się za to zabrać. Zaczęłam, i zostawiłam to w wersjach roboczych. Podróże to duża część mojego życia, w czerwcu czeka mnie jeszcze siedem. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie nadążam uwieczniać tego wszystkiego na zdjęciach. Odkładam wszystko na ostatnią chwilę, czekam na wakacje, oglądam z wami gwiazdy i cały czas się śmieje. Łapcie życie, macie jedno. Żyjecie codziennie,nie od czasu do czasu.
niedziela, 13 maja 2012
53.
Największym problemem niektórych ludzi jest to,że mają ogromne problemy ze sobą i nie potrafią sobie z tym poradzić. Próbują znaleźć winę w innych, a swoje problemy zastąpić czymś łatwiejszym. Główna tajemnica tkwi w tym, że trzeba nauczyć się swoje opinie i emocję zatrzymywać dla siebie. Ludziom problem sprawia fakt, że nie mają do czego się przyczepić. Internetowe słowa nie są warte więcej, niż nic. Trzeba znać swoją wartość, wiedzieć gdzie się jest. My to wiemy, dlatego nasze życie wygląda zupełnie inaczej. Całkowicie lepiej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)