wtorek, 6 grudnia 2011

18.

Tutaj był tekst o tym,że chciałabym mieć kota. Dalej chcę go mieć, ale brak jakiegokolwiek przekazu w tej notce zmusił mnie do skasowania tego. Puenta zostaje. Chciałabym mieć kota.





ps.
Jeden z chłodnych, paryskich wieczorów przywitał mieszkańców miasta nową warstwą białego puchu, który utworzył na budynkach wesołe, śnieżne czapeczki, a nagie gałęzie drzew przyozdobił lodowymi floresami, które wielokrotnie kończyły się małymi sopelkami. Pojedyncze, jasne punkciki migotały na ciemnym niebie przyciągając spojrzenia osamotnionych przechodni, którzy kuląc się i garbiąc pędzili oblodzonymi alejkami.
W oddali tykał zegar i zdawało się, że pośród ciszy słychać dziecięcy chichot i szept i coś jakby odgłos tłuczonej filiżanki – rozbitej na tysiące maleńkich kawałeczków. Zaś mdłe światła latarni rzucały subtelne cienie na postać młodej dziewczyny, która stojąc przed jedną ze sklepowych wystaw uważnie wpatrywała się we własne, zniekształcone odbicie.Figlarny wiatr szarpał i unosił ku górze jej gęste blond włosy, opuszczając je kaskadami na ramiona skryte pod czarnym płaszczykiem. Wełniany szalik szczelnie skrywał jej s szyję oraz wyraźnie kontrastował z bielą świata oraz cerą panienki . Jej oddech sprawiał, że w powietrzu unosiła się subtelna smużka pary układająca się w zabawne obłoczki i znikająca w lodowej przestrzeni.Po kilkunastu minutach dziewczyna boleśnie zagryzła wnętrze prawego policzka i powoli – krok za krokiem – ruszyła przed siebie, jakby się bała, że zaraz jej drobne stopy natrafią na nicość. Miała sine usta oraz kurczowo zaciskała dłonie na torebce.Klatka piersiowa unosiła się i opadała, gdy ta spazmatycznie łapała lodowe powietrze pomiędzy różowe wargi i z obawą rozglądała się dookoła,starając się przebić spojrzeniem nadchodzący mrok, który zachłannie pochłaniał jasność. Wyraźny ucisk w gardle oraz głucha cisza przerywana jedynie przez bicie zdradliwego serca spowodowała, że dziewczyna zadrżała i zaczęła biec przed siebie, ścigana jedynie przez twory własnej wyobraźnie. Zatrzymała się dopiero obok jednej z drewnianych ławek, na której widniała niewielka kupka śniegu oraz pojedyncze, pomarańczowe liście.Jej dłonie drżały, gdy bez większego powodzenia starała się wyjąć z torebki zeszyt w twardej, granatowej oprawie. Jedno szarpnięcie – kilka starych, pożółkłych kartek opadło na śnieg. Były one zapisane niedbałym, pochyłym pismem w wielu miejscach poplamione tuszem lub pogniecione i naddarte. Mrużąc oczy panienka  ujęła je między smukła palce, niczym ranną ptaszynę i powiodła opuszkami palców po czarnych literach, czytając szeptem ich treść:

„Coraz częściej nachodzi mnie zwątpienie, gdy widzę swój kolejny błąd; gdy dostrzegam w lustrze kruche, wątłe ciało zamknięte w czterech ścianach własnego umysłu; gdy wodzę spojrzeniem po fałdach satynowej zasłony i dostrzegam w oddali nieśmiały promyk słońca, który kusi i nęci aby rzucić się w ramiona świata.
Najdrobniejszy ruch, martwa cisza wywołuje u mnie uczucie osaczenia, od nowa budzi uśpioną chęć ucieczki oraz krzyku, który ściska gardło niewidzialną dłonią. Jedynie głuche, dobitne bicie serca przypomina mi, że nadal istnieje, że nadal widnieje okruszek nadziei na lepsze jutro.

Staram się być dzielna, odnajdywać w życiu chwile ciągłych wzruszeń. Staram się nie patrzeć w lustro, nie wodzić spojrzeniem po wystających żebrach oraz nie szarpać włosów z bezradności;zagryzać usta, gdy rwie się na nie krzyk. Teraz wiem, że jest to kwestia przyzwyczajenia, kwestia ciągłej walki ze sobą…z własnym strachem.

Czy mówiłam Ci, że boje się ciemności (chwil, w których jestem tylko ja i własne myśli)? Tutaj przychodzi ona do mnie każdego dnia i szydzi ze mnie. Słyszę jej śmiech, jednak nie mogę schować się pod kołdrę - zbyt bardzo drżę…

Jasność wywołuje u mnie mdłości, a mimo to z uporem maniaka odsłaniam ciężkie zasłony. Otępiała, przerażona wodzę spojrzeniem i niczym ryba wyrzucona na brzeg łapczywie łapie powietrze w usta.Czy możesz uwierzyć, że kiedyś byłam takim tchórzem? Zbyt sparaliżowana, aż wreszcie z zaciśniętymi powiekami brnąca przed siebie i od nowa poznająca świat.”

        

 ***
Szkarłatny,smukły płomień zachłannie muskał stary pergamin, pozostawiając na dłoni dziewczyny ciemne smugi popiołu, a w niepokojąco spokojnych oczach ślad wspomnień, gdy rzuciła na ziemie pamiętnik będący jedynym dowodem jej wewnętrznej walki oraz wielomiesięcznej niechęci do własnej osoby. Wraz z drażniącym zapachem siarki, otępiałe serce wypełniło paraliżujące uczucie osamotnienia,które przez kilka sekund odebrało dziewczynie zdolność trzeźwego myślenia oraz uniemożliwiło podjęcia jakiejkolwiek decyzji.
Samotność zmieszana z subtelną esencją ciszy…

4 komentarze:

  1. Nie, nie oddam fotela!
    A co to jest, to "p.s."? cytat jakiś?

    OdpowiedzUsuń
  2. mi od dziecka wmawiali, że koty roznoszą choroby.

    OdpowiedzUsuń
  3. oo nie Edyta Chudek w życiu nie odda Kota!
    nigdy, przenigdy w życiu! mój Kot jest mi najbliższy z wszystkich istot żyjących na ziemi! never never never!!! :D
    <3
    PS: możesz do mnie przyjechać, dam Ci go pogłaskać

    OdpowiedzUsuń