piątek, 19 października 2012

72.



Jak to wygląda na dzień dzisiejszy? Stoimy na końcach dwóch różnych dróg. Tak jak staliśmy jakiś czas temu. Nasze drogi są jeszcze krótkie,bo przecież jesteśmy wciąż młodzi. Przez wiele lat biegły daleko od siebie, później w ciągu ułamków sekund zbliżyły się-tworząc jedną. Jedną mocną, równą, prostą ścieżkę. Kiedy pojawiały się w niej dziury, bardzo szybko były zasypywane. Szliśmy nasza drogą,wspólną drogą. I nastąpił moment ,krytyczny moment. Kiedy doszliśmy do rozstaju . Z jednej drogi robiły się dwie, które stopniowo rozdzielały się na prawo i lewo. Nie mogliśmy pójść w jedną stronę razem, bo to stopiłoby nas do tego stopnia, że jedna część opadłaby z sił. I druga musiałaby dalej iść sama. Wybraliśmy lepsze rozwiązanie. Jak wyglądało to chwilę później? W magiczny sposób nasze ścieżki znowu zaczęły zawracać w swoje strony. Zaczynało się na nieśmiałych dotykach, i skończyło się na braku kontaktu. Jesteśmy setki mil od siebie. Na dobrą sprawę nie minęło dużo czas. A mi jest tak dobrze. Lubię do tego wracać, lubię rzeczy magiczne. Moje oczy są nadal piwne, a dołeczki w policzkach tak samo widoczne jak kiedyś. Ale jest inaczej. Lubię tak żyć, nawet jeśli wiem że będzie to do mnie wracać czasem mocniej niż powinno. Pozbyłam się tego z siebie,i już nie sprawia mi to bólu. Moja droga teraz tworzy zakręty, ale niedługo sama zacznę ją prowadzić w te strony, w które mi będzie odpowiadało. 

A o drodze to tyle wiem
że każda dobra jest
póki nie widać końca
ps.dziesięć

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz